piątek, 6 listopada 2015
Co stało się w Kanie Galilejskiej?
W Kanie, bananie, wybuchł homoterror spowodowany gniciem szyb owiec w spiżarni. Achilles ujrzał piękny stosik grzejników zrobionych z nieochrzczonych surykatek z Efezu. Na stosiku leżał złoty dynks strzelający motyką w powietrze. Ulicą przepłynął kryzys wieku średniego wzrostu. Achilles nie umie pojąć zasad języka węgiersko-Morse'a, więc wyruszył pontonem do Sosnowca Wielkopolskiego. Przywitał go smród spalonego dziecka. Nie wiedząc co wypić, sięgnął po detergent i napił się. Trzepło. Jebło. Pizło. Ciemność. Sałatka. Wstał z dumą z pokładu wózka sklepowego. Podniósł miecz szpitalny otoczony psychofankami i ziewnął agresywnie na niedźwiedzie. Machaczkała. Ten napis to tekst wyjaśniający fenomen bezglutenowego Justina Hitlera filantropa. Niedźwiedź był wykształcony w sztuce tatuażu z wyspy Utoya, więc Achilles się zasmucił. Smętnie beknął i otworzył izolatkę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz